Wizyta w Publicznej Bibliotece
W poniedziałek odwiedziłam miejsce blisko domu, gdzie było bardzo dużo książek. Była to Publiczna Biblioteka.
Po przekroczeniu drzwi, nad którymi widniał napis: JUNIOR, weszłam do sali, gdzie znajdowały się regały z książkami i stoliki z krzesłami. Na środku stały 4 pojazdy - pojemniki w kształcie samochodów i ciuchci. Można było na nich usiąść, a w środku leżały kolorowe książki. Jaka byłam szczęśliwa! W kącie sali znajdowały się wielkie poduchy. Wzięłam jedną i zaniosłam ją do ciuchci, gdzie siedziałam i oglądałam books. Mama krążyła bo sali przeglądając książki, inne dzieci siedziały, odrabiały lekcje, czytały, grały w gry planszowe, malowały kredkami, rozmawiały. Spędziłyśmy tam 2 godziny i gdyby nie fakt, że zbliżała się pora obiadu, byłybyśmy dłużej.
Na koniec wybrałam 3 książki, które zaniosłam do Pani siedzącej za ladą. Mama podała mi plastikową kartę, abym pokazała ją Pani. Na karcie było napisane: Dalia Wieczorkowska, age:3. To moja karta biblioteczna. Gdy wróciłyśmy do domu, oglądałyśmy książeczki. Były napisane po angielsku. Mama je czytała. Chyba wizyta w tym miejscu stanie się poniedziałkową tradycją.
Informacje o naszej bibliotece dostępne są w internecie, zaś ona wygląda tak, jak na zdjęciu obok.
Dodatkowo wspomnę, że mama zainspirowana wizytą, napisała nowy artykuł pt. Benefits of reading, w dziale "Angielski dla dzieci".
Komentarzy (1)
Brawo Dalia,brawo Mama!