Jak świętowałam Dzień Dziecka
Dlaczego Irlandczycy nie świętują Dnia Dziecka? Bo zwykli mówić, iż każdy dzień jest dniem dziecka. Interesujące...
1 czerwca dla moich rodziców był zawsze dniem radosnych wspomnieć z dzieciństwa. Ja również będę go miło pamiętać. Dzień Dziecka będzie kojarzyć mi się z odbieraniem paczek z Polski, prezentami od rodziców od samego rana oraz wspaniałą zabawą z rówieśnikami.
Tego dnia wraz z dwoma Dominikami oraz Milanem pojechaliśmy na rodzinny festyn, organizowany z okazji Dnia Dziecka w Szkolnym Punkcie Konsultacyjnym przy Ambasadzie Rzeczpospolitej Polskiej w Dublinie. Od września właśnie tam będę zdobywać wiedzę na temat polskiej kultury i nauki.
Po prawie godzinnej podróży autobusem, dotarliśmy na miejsce pełne dorosłych i dzieci, licznych atrakcji, stoisk z zabawkami i książkami oraz zapachu grillowanych kiełbasek i karkówki. Najbardziej zaś podobał się nam dmuchany plac zabaw, który wielokrotnie tego dnia odwiedzałam z dziewczynami.
Festyn był też okazją do osobistego poznania Jaśka Meli – młodego podróżnika i zdobywcy obu biegunów polarnych oraz towarzyszy jego wyprawy na góry Wicklow. Ponieważ mama już wcześniej znała Jasia, dostałam od niego piękne życzenia spełnienia marzeń z autografem wpisane do jego książki. Mam nadzieję ją wkrótce sama przeczytać.
Po tak aktywnym dniu pełnym zabaw i licznych atrakcji, zjedliśmy rodzinny obiad i graliśmy w szarady - nową grę, którą bardzo polubiłam.
Komentarzy (0)